Popularne posty

Część II. W niewoli.



 "Mija trzeci rok czarnej tęsknoty, straszliwego lęku. Budzi nas krzyk do ciężkiej pracy, wyzwiska i ciągłe upokorzenia, bo tylko my Polacy musieli znosić naszytą literę „P” na piersiach lub rękawie, pod karą, choć żaden inny naród nie był tak dyskryminowany przez Niemców jak my Polacy, a po Żydach skazani na wyniszczenie.
Ja dalej choruję. Bauer nie chciał mnie puścić, choć miałam od lekarza niemieckiego dokument, aby mnie odesłano do domu. Byłam solidna w robocie, utrzymywałam naczynia na mleko w idealnej czystości, nie bałam się żadnej pracy, czy to w stajni, na polu czy w domu. Byłam tak nauczona w domu, jak każde dziecko na wsi. Gdy Niemcy napadli na Polskę miałam trzynaście lat. Od sąsiadki poszło dwóch synów bronić Ojczyzny i nie wrócili do domu. Mama ulitowała się nad sąsiadką i dała mnie, abym chociaż krowy pasła. A ja tam robiłam za tych dwóch chłopców. Kilometr od domu musiałam sierpem kosić trawę, nałożyć na „płachtę” (takie grube prześcieradło), zawiązać rogi, założyć na plecy i dźwigać kilometr do stajni. Ta pomoc sąsiadce była chyba dobrym przygotowaniem do pracy w niewoli u niemieckich potworów. Rodzice nie chcieli, aby mnie zabrali do roboty w Niemczech, dlatego posłali mnie do szkoły rolniczej w Błażowej. Szkoła ta była po to, aby mieć spis młodzieży, gotowych niewolników na roboty do Reichu. W domu w dalszym ciągu byłam niepewna. Dali mnie do wujka, bo oni nie mieli dzieci, może się uda, że nie zostanę zauważona. Tam praca jak w każdym domu: trzeba młócić cepami, mleć ziarno na mąkę w żarnach, na chleb, dla zwierząt. A mleć w żarnach można było tylko nocami, gdy Niemcy spali. Gdy się kładłam to ręce mnie tak bolały, że z bólu płakałam. Aż wreszcie dostałam się „z deszczu pod rynnę” jak mówi przysłowie, do szwabskich potworów (tak nazywano Niemców).
W niewoli mieli Niemcy Ślązaków, którzy znali język polski, stąd wiedzieli co piszą do nas z domu. W gazecie było opisane jak w Polsce w Nowym Borku (w mojej rodzinnej wsi) partyzanci wyskoczyli spod mostu i ostrzelali motocykl z przyczepką w której jechał niemiecki oficer i zginął na miejscu. Bauer i jeden ze Ślązaków dokuczali mi, że to polscy bandyci zabili wysokiego rangą oficera wojskowego, a ja cieszyłam się, że Pan Bóg ich karze za naszą krzywdę. Gdy wróciłam już z niewoli to brat opowiedział mi całe zdarzenie, oraz jak na drugi dzień przyjechali Niemcy czołgami i spalili trzydzieści dwa domy. Następnie mieli rozkaz spalić trzy wioski: Borek Nowy, Hyżne i Brzegówkę, ale uratował nas niemiecki żołnierz, który legitymując starszego dziadka, powiedział mu, aby uciekał stąd, bo jutro będą zabici i spalone domy w tych trzech miejscowościach. Dwóch chłopców na koniach pojechało przez rzekę, na ruski front i prosili o pomoc. Ruski dowódca okazał się dobrym człowiekiem i rozkazał kilku czołgom podjechać i skierować ogień na niemieckie pozycje. Przerażeni Niemcy myśląc, że idzie cała ofensywa wycofali się pod Rzeszów. Ludzie na kolanach dziękowali całą noc Panu Bogu za ocalenie i za tego niemieckiego żołnierza o ludzkim sercu. Domy były wtedy pod strzechą (kryte słomą) dlatego wioski paliły się podczas frontu bardzo często. Ludność traciła życie, zdrowie, cały dobytek. Kiedy Niemcy wynagrodzą te krzywdy wojenne wyrządzone narodowi polskiemu.

W niewoli przychodziły też chwile depresji. Przy wysiłku ból. Nie mogę ciężko pracować, ale bauer nie wierzył, że lekarzom wolno zwalniać do domu polskich niewolników. Z bólu nie mogąc spać patrzyłam w niebo i mówiłam: „ Boże, dlaczego ludzie ludziom zgotowali taki los?”, choć to Pan Bóg nie jest winien temu, że ludzie mając wolną wolę żyją nie po ludzku. Czyżby ludzie bez Boga stawali się jak zwierzęta? czyżby człowiek odrzucając Boga przyjmuje do swego serca szatana? Miałam i ja szatańskie podszepty, że pójdę i rzucę się pod pociąg, ale Bóg czuwał nad skrzywdzonymi polskimi dziećmi i dawał nam siłę do znoszenia piekła na ziemi, zadawanego nam przez braci Niemców, którzy nie słuchali Boga tylko szatana. Byli i dobrzy Niemcy, ale tu chodzi o zasady, o wartości ogólnoludzkie, które my zachowujemy według 10 Boskich Przykazań, a Niemcy dali sobie wmówić, że oni nie muszą się liczyć z Panem Bogiem, a piąte „nie zabijaj” ich nie obowiązuje. Teraz rozumiem, „że Bóg nie chce śmierci grzesznika”, a nasze męczeństwo Bóg wynagrodzi.”

cdn.

autor i właściciel tekstu
Kazimiera Jasielec















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz